Autor: Cezary Bronszkowski
Z niektórymi pomysłami się nie dyskutuje. Przemilcza się m.in. pomysły bezsensowne. Jednak niektóre z nich są tak głupie, że wręcz niebezpieczne. Taki mikst zaserwował publicysta „Krytyki Politycznej” Jaś Kapela. Postulaty rodem ze Związku Sowieckiego przykryte „troską o środowisko”.
Przyszłość jest najważniejsza
Na samym wstępie zapewniam, że troska o środowisko i przyszłość naszej planety nie jest mi obca. Ba, nie jest obca żadnemu liberałowi. Po prostu mamy inne spojrzenie na metody, jakimi należy osiągnąć cele klimatyczne. Nie zależy nam na rewolucji i cofaniu się do epoki kamienia łupanego, ale na ewolucji i nieustannym rozwoju.
Tylko rozwój może poprawić nasze życie. A gdy żyje nam się lepiej, mamy pełne brzuchy i zapewnione ponadpodstawowe dobra, wtedy możemy myśleć i patrzeć dalej, poza czubek własnego nosa. Wystarczy tylko sobie przypomnieć, jak wyglądało życie w PRL. Nikt w 1983 roku nie zastanawiał się, co będzie z planetą za 30 lat, bo każdy był zajęty myśleniem, jak przeżyć kolejny dzień. Głowy rodaków zaprzątała myśl „czy dziś milicja spałuje męża?”, „czy strajki zakończą się otworzeniem ognia przez ZOMO?”, „czy stojąc 4 godziny w kolejce uda mi się kupić kawałek szynki?”.
Rozwój i wolność sprawiły, że dziś możemy poświęcić więcej uwagi innym zagadnieniom. Np. budowie elektrowni atomowej, która jest nam niezbędna jeśli chcemy zmienić świat na lepsze. Albo obniżeniu podatków na wszystko, co jest związane z termomodernizacją domów i mieszkań.
Pomysłów i rozwiązań jest wiele. Jednak nie każdy rozumie, że przyszłość to wolność.
Zakazy receptą na wszystko
Są na świecie ludzie, którzy uważają, że zakazami można zmienić cały świat. Według nich wystarczy tylko napisać jedną ustawę, która w mgnieniu oka sprawi, że nasze życie będzie lepsze. Dlaczego więc nikt nie wpadł na to, by zakazać bycia bezdomnym albo bezrobotnym? Dlaczego nie ma zakazu bycia głodnym, biednym, brzydkim, niepełnosprawnym? Przecież każdy z nas chce być piękny, bogaty, mieć cudowną rodzinę, przyjaciół i 2 miliony euro na koncie. Dążymy, jako ludzie, do poprawy własnego losu i losu naszej rodziny.
W tym miejscu jednak pojawia się Jaś Kapela, który tego wszystkiego nie chce. Pal licho, że nie chce – ma do tego pełne prawo. Najgorsze jest to, że on chce nam to wszystko zabrać. Według niego nie należy być bogatym, mieć w garażu Mercedesa z 500 tysięcy złotych i domu o wielkości 200 m2. Najlepiej być biednym, bo tylko bycie biednym jest ekologiczne. Przejdźmy więc do konkretów.
W swoim tekście zatytułowanym „już czas na obowiązkowy weganizm, mniejsze mieszkania i zakaz latania”, Kapela pokazuje prawdziwą twarz skrajnej nowoczesnej lewicy. Właściwie jego poglądy można sprowadzić do jednego słowa – komunizm. Bo to właśnie komuniści chcieli odebrać wolnemu człowiekowi wszystko to, co ma i do czego doszedł. Oczywiście pod płaszczykiem „rozkułaczania” czy „równości”. Kapela zaś ukrywa się za troską o środowisko.
Mieszkanie z obcymi? Nie dziękuję
Publicysta zachęca wprost, byśmy dzielili się wolną przestrzenią z obcymi ludźmi.
- Jeśli macie wolne pokoje, nie wahajcie się ich wynająć. Pół roku mieszkania z obcymi sprawi, że nie tylko staniecie się znajomymi, ale również zmniejszycie swój ślad węglowy o kolejne kilkaset kilo – pisze Kapela.
Jednak to nie jest najbardziej kontrowersyjny pomysł.
- Spędziwszy ostatnie dwa lata w dwie osoby na przestrzeni 36 metrów, jestem przekonany, że nikt nie potrzebuje więcej niż 18 metrów na głowę, a pewnie starczyłoby 15, i do tego powinniśmy dążyć. Dlatego poprzeć należy postulat Akcji Socjalistycznej, aby wprowadzić zakaz posiadania więcej niż jednego mieszkania, a docelowo może nawet znieść własność prywatną powyżej 15 metrów kwadratowych mieszkania na osobę – dodaje.
To ja może zacznę krytykę od początku. Od ponad roku pomagam budować dobrobyt jednego z krajów Europy Zachodniej. Cóż, emigracja to nie wybór, ale przymus. Takim samym przymusem było zakwaterowanie mnie w mieszkaniu z 3 obcymi osobami w mieszkaniu zatrudniającej nas agencji pracy. I wiecie co? Nie zaprzyjaźniliśmy się. Ba, z żadną z tych osób nie utrzymuję kontaktów. Nie piszemy do siebie na FB, nie dzwonimy, nic.
Dlaczego? Cóż, może dlatego, że byliśmy z różnych światów, mieliśmy różne poglądy na życie i niekiedy dzieliło nas dobrych kilkanaście lat życia. A może dlatego, że pojechałem tam zarabiać pieniądze, a nie szukać kolegów? Trudno powiedzieć.
Faktem jest jedno - mieszkanie z obcymi ludźmi to chybiony pomysł, do którego najczęściej przymusza nas nasza sytuacja życiowa. Z pewnością potwierdzą to również studenci mieszkający w akademikach czy wynajmujący jedynie pokój w prywatnym mieszkaniu.
15 metrów na osobę to kolejny skrajny idiotyzm. Co to by oznaczało w praktyce? Że budujemy tylko i wyłącznie gigantyczne wieżowce z mieszkaniami o metrażu od 15 do 75 metrów kwadratowych? Oczywiście zarządza nimi państwo i w zależności od tego, jak dużą macie rodzinę, tak duże mieszkanie wam przysługuje. Wspaniały pomysł, czyż nie? „Pan Kowalski, żona i dziecko. Mieszkanie 45 m2, jak urodzi się kolejne, dostaniecie większe. Następny!” A co z domkami jednorodzinnymi? Nie ma i nie będzie. A jak już są, to wam Kapela z ekipą dokwaterują kilku bezdomnych czy innych squoterów żebyście burżuje za wygodnie nie mieli.
Samochód jako dobro publiczne
Kapela nie może również znieść tego, że ktoś ma czelność pracować w innym mieście niż mieszka. No tak. Bo przecież każde małe miasteczko może zapewnić pracę magistrom ekonomii i innym, którzy skończyli coś więcej niż gimnazjum. A ty za kogo się uważasz, że chce ci się w zawodzie pracować i będziesz dojeżdżał 30 kilometrów do pracy? Nie ma opcji! Przeprowadzaj się albo pracuj u siebie na magazynie za 2 tysiące złotych – właśnie tyle ma do zaoferowania najbardziej skrajna lewica.
- Gdyby większość z nas zaczęła pracować bliżej miejsca zamieszkania (przynajmniej o 20 procent), a dodatkowo jeżdżąc do pracy, zabierała kogoś na podwózkę, to również byłoby kilkaset kilogramów wyemitowanego CO2 mniej. Prawdę mówiąc, nieustająco mnie dziwi, że w czteroosobowych samochodach jeżdżących po mieście przeważnie siedzi tylko kierowca. Jest to absurdalne marnotrawstwo i zbrodnia, więc jeśli propozycja zniesienia prywatnej własności samochodów wydaje się na razie zbyt radykalna, to może chociaż zakażemy jeżdżenia samochodom, w których nie ma przynajmniej dwóch osób – pisze publicysta.
Mnie to nie dziwi. Cenię sobie swoją przestrzeń i nie lubię, gdy ktoś mi ją zakłóca. Lubię też punktualność i wygodę. Czyli wszystko to, czego nie miałem jeżdżąc do pracy czy na studia autobusem, uwaga, do innego miasta!
Rozmowy przez telefon o wizytach u lekarza, słuchanie samozwańczych DJ’ów z końca autobusu, ścisk, brzydki zapach współpasażerów, robotnik wracający z pracy i pijący piwo, no i wreszcie – cena biletów porównywalna z ceną paliwa. Wszystko to, czego nie brakuje mi w moim starym, ale własnym aucie.
Rewolucja dla ubogich
Swój tekst Kapela podsumowuje w następujący sposób:
Weganizm sam się nie wprowadzi, mieszkania same nie zmniejszą, a kierowcy nie zaczną zabierać autostopowiczów, jeśli nie będą mieli ku temu odpowiedniego impulsu. Najwyraźniej zagłada ludzkiej cywilizacji to zbyt słaba motywacja dla większości z nas, więc czas na odpowiednie mandaty. Sanepid już wie, jak to robić, teraz czas na kary administracyjne nakładane przez Ministerstwo Klimatu.
Jest to właściwie kwintesencja komunistycznego myślenia, prowadzącego do ostatecznego zniewolenia jednostki. Friedrich August von Hayek w „Drodze do zniewolenia” przedstawił poszczególne etapy powolnego odbierania wolności przez państwo. Kapela się nie pieści i od razu chce wprowadzić swoje, całkowicie antywolnościowe i antyludzkie, przepisy w życie. Nie obchodzi go przy tym dobro jednostki, bo przecież działa on, w swoim mniemaniu „dla większego dobra”.
Mam cichą nadzieję, że Kapela i jemu podobni, sami wprowadzili w swoje życie powyższe zasady. Nie mają prywatnych aut, zawsze i wszędzie jeżdżą komunikacją publiczną i oczywiście mieszkają w ciasnych klitkach, gdzie powierzchnia na osobę nie przekracza 15 metrów kwadratowych. W każdym innym przypadku mamy do czynienia z hipokrytą, który zazdrości innym statusu, jakiego sam nigdy nie osiągnie, więc równa wszystkich do swojego poziomu, poziomu zera.